Hasło do krzyżówki „nazwisko (nazwa) syna utworzone od nazwiska matki” w leksykonie krzyżówkowym. W niniejszym leksykonie definicji krzyżówkowych dla wyrażenia nazwisko (nazwa) syna utworzone od nazwiska matki znajduje się tylko 1 odpowiedź do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową.
Przybliża on tamten czas, ból rozłąki, a nade wszystko objawia szczere i głębokie uczucia matki do syna. Autograf tego listu znaleźć można w publikacji książkowej Janiny Siwkowskiej pt. „Nokturn czyli rodzina Fryderyka Chopina i Warszawa w latach 1832-1881”, Książka i Wiedza, Warszawa 1988, tom II, Aneks 212-213.
Odnalazł brata po 28 latach. Przypadkiem poczęstował go papierosem na ulicy 4 grudnia 2017 5 grudnia 2017 Dariusz W 0 Comments 5 grudnia 2017 Dariusz W 0 Comments
Warszawiacy podobnie jak Włosi, zaczęli bawić się na balkonach. Na Nowolipiu zagrano jeden z „balkonowych koncertów”.
MASSKA to otwarty projekt kulturalny stworzony przez Stowarzyszenie Na Drodze Ekspresji, w którym biorą udział artyści z niepełnosprawnościami, teatry młodzieżowe
Nikto z nás tu nebude večne, preto si vážte svojich rodičov teraz, keď ich tu máte, lebo čas plynie veľmi rýchlo. Milujte ich, starajte sa o nich, ako sa oni starali o vás, keď ste boli malí, povedzte im, ako si ich vážite a buďte tu pre nich, keď vás najviac potrebujú.
pEUX. Kiedy Alfonso i Susi usłyszeli od lekarzy diagnozę, że ich nienarodzony syn ma śmiertelną chorobę serca, mogli wybrać aborcję. Wielu rodzicom „niedoskonałych” dzieci proponuje się to „rozwiązanie” w celu rzekomego „złagodzenia cierpienia”. Jednak hiszpańscy rodzice wiedzieli, że życie ich dziecka już wtedy – jeszcze w łonie mamy – jest bezcenne, bez względu na to jak krótko ich synek będzie żyć po porodzie, a zabijanie nie jest właściwą odpowiedzią na cierpienie. Rodzice Alfonso i Susi spędzili ze swoim synkiem, Ismaelem, po porodzie zaledwie dwa dni. Chłopiec urodził się 8 grudnia i został ochrzczony. Zmarł w ramionach mamy. Mama Ismaela napisała do swojego synka poruszający list. „Miałam takie szczęście, że mogłam Cię nosić w swoim łonie przez siedem miesięcy, cierpień z Tobą i dla Ciebie, modlić się do Boga, że być może nie będę musiała się z Tobą żegnać” – napisała w liście. „Kochałam Cię od samego początku, nie przejmując się tym jaki będziesz, ale towarzyszyłam Ci wiedząc jak bardzo strata Ciebie mnie zrani”. Susi opisała swój głęboki smutek, jaki towarzyszył jej i rodzinie po odejściu Ismaela, jednak powiedziała, że mogłaby przejść przez to ponownie – „(…) ból i pustka w moim sercu są ogromne. Ale mogłabym przeżyć to jeszcze raz, żeby Cię poznać, kochać, mieć nadzieję wbrew nadziei, i tulić Cię w ramionach i obmyć Twoją maleńką twarz moimi łzami” – kontynuowała. Jednym z najcenniejszych wspomnień Susi jest chwila, kiedy Ismael otworzył oczy i spojrzał na nią – „Kiedy wzięłam Cię w ramiona, otworzyłeś swoje małe oczka, żeby spojrzeć na mnie, i pokazałeś mi, że wszystko przez co przeszliśmy, było tego warte”. „Moją największym pocieszeniem jest świadomość, że któregoś dnia znowu będę z Tobą, tym razem na zawsze” – podsumowała. „Kocham Cię, mój drogi synu, duszo mej duszy. Jak bardzo zaowocowało Twoje krótkie życie, moje kochanie! Dziękuję Bogu, że mnie wybrał, abym nosiła Cię mój Aniołku w swoim łonie”. Źródło: About the Author: FUNDACJA JZN
Nieczęsto rodzice decydują się, na publiczne opowiadanie o ich życiu z niepełnosprawnym dzieckiem. Blogerka Agata Komorowska nie tylko dzieli się z czytelnikami swoją codziennością, ale poszła też o krok dalej – wysłała wzruszający list do Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego wybrała go na adresata? Dokładnie tłumaczy to w swoim liście. Oto jego treść. Zobacz film: "Samotna matka walczy z rządem. Tym wpisem na blogu wywołała burzę" "Szanowny Panie Nie znam się na polityce. Nie oglądam telewizji, nie słucham radia. Jednak musiałabym być zupełnie głucha i ślepa, żeby nie wiedzieć, że jest Pan obecnie najbardziej wpływowym człowiekiem w Polsce. Dlatego zwracam się do Pana jako do człowieka, nie polityka. Przyglądając się Panu, tak po ludzku, trudno nie zauważyć Pana ogromnej miłości do bliskich, w szczególności do zmarłego brata. Otóż mój syn też ma brata. Kocha go nad życie. Brat jest jego oczkiem w głowie. Pragnie go chronić i bronić z całych swoich sił. Jego brat ma na imię Krystian i ma zespół Downa. Kiedy Krystian się urodził, Aleksander miał sześć lat. Przez sześć lat był jedynakiem i cały świat kręcił się wokół niego. 24 lipca 2007 roku, w dniu narodzin Krystiana, świat Aleksandra stanął w miejscu, a potem runął z łoskotem. Chyba Pan wie jak to jest. Czasem narodziny i śmierć mają wiele wspólnego. Aleksander miał brata, ale został sam, bo jego rodzice musieli skupić się na chorym rodzeństwie. (List matki do Jarosława Kaczyńskiego) Poszukiwałam placówki medycznej, która kompleksowo zajmie się Krystianem. Nie znalazłam. Jedyny Ośrodek Wczesnej Interwencji w Warszawie miał półroczne terminy. Pół roku w życiu nowo narodzonego dziecka, a dziecka niepełnosprawnego w szczególności, to cała wieczność. To czas kiedy waży się jego przyszłość. To czas kiedy można najwięcej zyskać lub najwięcej stracić. Potrzebne są dziesiątki badań, by ustalić zakres niepełnosprawności i towarzyszące jej choroby. Potrzebne są liczne zabiegi i bardzo intensywna, codzienna rehabilitacja już od pierwszych dni życia dziecka. To najważniejsza inwestycja w jego przyszłość. Wcześnie wykryte wady mogą zostać usunięte lub ich rozmiar zminimalizowany. Rehabilitacja rozpoczęta natychmiast po narodzinach daje większe szanse na to, że dziecko wyrośnie na samodzielnego dorosłego. Samodzielność w dorosłości przekłada się na wymiar obciążenia dla Państwa w zakresie koniecznej opieki zdrowotnej i socjalnej dla dorosłej osoby niepełnosprawnej. Przekłada się na rozmiar obciążenia dla jego najbliższych, a po śmierci rodziców, dla braci i sióstr. Aleks jest bardzo inteligentnym 15-latkiem. Ma przed sobą ocean możliwości. Jako jego matka, wpajam mu, że niepełnosprawny brat nie jest jego obowiązkiem, nie może być jego obciążeniem na całe życie. Nie mam prawa oczekiwać od niego, że gdy mnie zabraknie, to on poświęci swoje życie by o Krystiana dbać, by się nim zajmować, by towarzyszyć mu aż do śmierci. Dlatego wzięłam na siebie wyzwanie jakim jest przyszłość Krystiana. Przez pierwsze 6 lat jego życia walczyłam zaciekle o to, by rozwijał się normalnie. Wierzyłam w to, że w pojedynkę pokonam zespół Downa. Ale to on pokonał mnie. Trafiłam do szpitala z nadciśnieniem, nerwicą i depresją. Dzisiaj dziękuję Bogu za to, że upadłam. Musiałam się zatrzymać, przyjrzeć sobie i mojemu dziecku. Całej trójce moich dzieci, bo dwa lata wcześniej zaadoptowałam 3-miesięczną dziewczynkę. Z powołania, nie z konieczności. Z wielkiej potrzeby dawania miłości. Przez 6 lat nie byłam na zwolnieniu lekarskim, nie pobierałam żadnych zasiłków, o nic nie prosiłam. Wierzę w pracę własnych rąk i w to, że dam radę. I zawsze dawałam. Leczenie i rehabilitacja mojego syna kosztowały wiele tysięcy złotych miesięcznie. Nie jestem nawet w stanie policzyć ile wydałam na leki, suplementy, sprowadzane zza granicy specyfiki, wyjazdy rehabilitacyjne i zagraniczne konsultacje. Na szczęście mogłam na to zarobić. Jednak nie każdy ma tyle szczęścia. Znajomi z niepełnosprawnymi dziećmi potracili majątki, wydali wszystkie oszczędności i zadłużyli się po uszy, by zapewnić swoim dzieciom szansę na godniejsze życie, lepszy rozwój, specjalistyczny sprzęt, leki, miejsce gdzie będą mogli pracować. Ja też po drodze poniosłam wielką stratę. Straciłam rodzinę. I kiedy się rozwiodłam, kiedy zostałam sama z trójką dzieci, weszłam do Ośrodka Pomocy Społecznej, by dowiedzieć się co mi przysługuje. Dostałam transport dla mojego niepełnosprawnego syna do szkoły i z powrotem, za który jestem bardzo wdzięczna. Otrzymałam 153 zł zasiłku opiekuńczego. Mogłam otrzymać 1200 zł na dziecko niepełnosprawne, jeśli bym całkowicie zrezygnowała z pracy, zamknęła działalność gospodarczą i zamknęła się w domu by zająć się synem. – A co z jego bratem i siostrą – spytałam urzędnika. – Jeśli nie wolno mi pracować, to jak nakarmię pozostałe dzieci i siebie? – zapytałam. Urzędnik wzruszył ramionami… Panie Jarosławie, nie chcę pieniędzy. Uważam, że rozdawanie gotówki demoralizuje. Uważam, że lepiej dawać szanse, ulgi i możliwości. Nigdy do nikogo nie wyciągałam ręki po pieniądze i nie zamierzam tego robić. Ale pragnę szansy. Dla wszystkich rodzin dzieci niepełnosprawnych. Dla mnie i dla moich dzieci. Całej czwórki. Tak czwórki, bo od roku jestem również Rodziną Zastępczą dla 15-letniego chłopca, którego Aleks poznał w szkole. Wierzę w powołanie, a ja jestem z powołania matką – biologiczną, adopcyjną, zastępczą. Nie patrzę na to ile mogę dostać, tylko ile mogę dać, a potem daję dziesięć razy więcej. Prowadzę bloga, na którym wspieram i pomagam swoim doświadczeniem w najróżniejszych życiowych sytuacjach. Piszą do mnie kobiety, które noszą pod sercem śmiertelnie chore dzieci. Noszą je ze świadomością, że dzień narodzin będzie również dniem śmierci ich ukochanego dziecka. Pomimo nalegań lekarzy na aborcję, te dzielne kobiety decydują donosić swoje dziecko, bo czują się za nie odpowiedzialne, bo je kochają. Ich decyzja nie ma nic wspólnego z ewentualnymi korzyściami finansowymi po narodzinach upośledzonego dziecka. One nawet nie wiedzą, czy ich dziecko urodzi się żywe. Uważają jednak, że ich obowiązkiem jako matki jest je chronić. Pragną chociaż raz utulić w ramionach swoje maleństwo. Są też kobiety, które urodziły dziecko z zespołem Downa, albo inną niepełnosprawnością i nie potrafią go pokochać. Nie mają wsparcia ze strony ojca dziecka, mają już inne, zdrowe dzieci i zostają z nimi wszystkimi zupełnie same. Szukają u mnie pomocy, wskazówki gdzie się udać, do kogo zgłosić, bo nie wiedzą jak żyć. Ale ja nie mogę im pomóc. Pan może. Pan ma to wielkie szczęście, że Pan może. Pan może sprawić, że kobieta, która rodzi dziecko niepełnosprawne zamiast 4 tys. dostanie coś o wiele ważniejszego: PROGRAM WCZESNEJ INTERWENCJI DLA CAŁEJ RODZINY, który będzie obejmował następujące punkty: listę koniecznych badan diagnostycznych, które zostaną niezwłocznie wykonane w najbliższej państwowej placówce medycznej; program leczenia i rehabilitacji opracowany na podstawie wykonanych badań i diagnozy dziecka; możliwość zatrudnienia jako OPIEKUN OSOBY NIEPEŁNOSPRAWNEJ wraz z pensją i świadczeniami zamiast zasiłków i zakazu pracy; regularne szkolenia i konsultacje ze specjalistami; OPIEKUNA RODZINY w rejonowej Przychodni Pedagogiczno-Psychologicznej, który będzie czuwał nad funkcjonowaniem całej rodziny niepełnosprawnego dziecka. Pomoc psychologiczna jest potrzebna zarówno matce, jak i ojcu oraz braciom i siostrom. Potrzebny jest ktoś, kto będzie wspierał całą rodzinę, by przetrwała okres żałoby, by rodzeństwo nie czuło się porzucone i nieszczęśliwe, by ojcowie wiedzieli jaka jest ich rola. By nikt nie czuł się winny, nikt nie czuł się odrzucony. Żeby cała rodzina nabrała sił i nauczyła się żyć w nowych okolicznościach, by wszyscy czuli się zaopiekowani i potrzebni; możliwość podjęcia pracy w domu. Mamy dzieci niepełnosprawnych to bardzo kreatywne i dobrze zorganizowane kobiety, które mają wielki potencjał. Malują, robią zabawki, mają mnóstwo pomysłów na zarabianie. Zakładając firmę nie tylko tracą zasiłek, ale muszą od pierwszego miesiąca opłacać ZUS w wysokości ponad 1200 zł. Zatem zamiast zyskać, tracą 2400 zł miesięcznie. A gdyby tak zwolnić je z opłat ZUS do momentu, gdy firma zacznie przynosić dochód? Potencjalne oszczędności dla Państwa są ogromne! możliwość otrzymania profesjonalnej pomocy opiekunki na kilka godzin w tygodniu, by cała rodzina mogły wyjść, by matka mogła odpocząć, wyspać się, spotkać z ludźmi, zrobić zakupy. Tak, to brzmi jak banał, ale dla matki dziecka niepełnosprawnego to często największe marzenie, które nie ma szans na spełnienie; możliwość regularnego uczestniczenia w GRUPACH WSPARCIA. Kiedy Krystian się urodził sama taką grupę zorganizowałam. Wiem jak wiele znaczy możliwość swobodnej wymiany doświadczeń i emocji, wylania nagromadzonych łez. Niestety zabrakło mi czasu i sił, by ją kontynuować. Ostatnie spotkanie tej grupy odbyło się 10 kwietnia 2010 roku. PROGRAM INTEGRACJI dziecka w każdym stadium rozwoju – od narodzin, poprzez żłobek, przedszkole, szkołę, aż po pełnoletność: możliwość uczestniczenia w zwykłym życiu bez konieczności ukrywania niepełnosprawności dziecka. Pragnę, by mój niepełnosprawny syn mógł bawić się wraz ze swoją pełnosprawną siostrą na wszystkich placach zabaw, by mogli razem chodzić do szkoły. By każda placówka zajmująca się dziećmi miała odpowiednio przeszkolony personel do opieki nad każdym dzieckiem, również niepełnosprawnym. By był to wymóg ustawowy, a nie dobra wola placówki; postawę wszechobecnej tolerancji i akceptacji możemy osiągnąć jedynie poprzez wszechobecność dzieci ze wszystkimi wadami i zaletami, chorych i zdrowych. Marzę o tym by moja córka nigdy więcej nie usłyszała, że dzieci współczują jej z powodu brata z zespołem Downa; INDYWIDUALNE NAUCZANIE każdego dziecka z niepełnosprawnością intelektualną w zwykłym środowisku szkolnym. Każde takie dziecko wymaga indywidualnego podejścia w nauczaniu. Tu nie ma żadnej podstawy programowej, którą można zastosować dla wszystkich. Każde dziecko uczy się w innym tempie, każde inaczej. Często konieczne jest znalezienie indywidualnego sposobu na przekazywanie wiedzy, bo zwykłe metody są nieskuteczne. Edukacja indywidualna w zwykłym środowisku pozwoli na naukę poprzez przejmowanie wzorców, poprzez przykład innych dzieci. Jednocześnie każde dziecko powinno mieć indywidualnie dostosowany tryb nauczania, by osiągnąć maksimum swoich możliwości. Dzieci w pełni sprawne będą wzrastały obok ich innosprawnych kolegów i koleżanek, budując atmosferę tolerancji i akceptacji, które przeniosą w dorosłe życie. Tolerancyjni i otwarci młodzi ludzie staną się kiedyś pracodawcami, którzy bez uprzedzeń przyjmą do pracy osoby niepełnosprawne, bo każdy człowiek, który ma deficyt w jednym obszarze, staje się wyjątkowy w innym. Wystarczy to zauważyć i wykorzystać ich wyjątkowe talenty, pozwalając zarobić na własne utrzymanie. To znacznie zminimalizuje konieczność wsparcia ze strony Państwa. PROGRAM USAMODZIELNIANIA: nauka codziennego, samodzielnego funkcjonowania przy pomocy PROFESJONALNEGO TRENERA; przysposobienie zawodowe zgodne z możliwościami i talentami osoby niepełnosprawnej; miejsca pracy dla niepełnosprawnych; samodzielne lub wspólne mieszkania dla dorosłych niepełnosprawnych. Nie wszystkie osoby niepełnosprawne muszą mieć mieszkania specjalnie przystosowane. Jedynie osoby z niepełnosprawnością ruchową. Pozostali świetnie odnajdują się w zwykłych lokalach, mieszkając samodzielnie lub w kilka osób wzajemnie wspierających się i uzupełniających swoimi możliwościami; długofalowy program KU DOROSŁOŚCI polegający na możliwości inwestowania przez rodziców w przyszłość dziecka, na dodatkowym ubezpieczeniu gwarantującym specjalistyczną opiekę zdrowotną aż do śmierci, możliwość inwestowania w lokale mieszkalne. I tu potrzebne są możliwości odliczeń od podatku, możliwość przekazywania części własnych podatków na program gwarantujący godną przyszłość dla dorosłych niepełnosprawnych. Możliwości jest bardzo wiele. Panie Jarosławie, na przestrzeni ostatnich lat zabiegałam o godne życie mojego niepełnosprawnego syna Krystiana, starałam się budować szczęśliwy świat dla jego brata Aleksandra, zaadoptowałam córkę, a rok temu zabrałam z domu dziecka nastolatka i pokochałam jak własnego syna. Prowadzę wpływowego bloga, rozpoczęłam akcję społeczną Żółte Drzwi, która promuje miejsca prawdziwej integracji pełnosprawnych i innosprawnych, gdzie każdosprawny jest pełnoprawny. Założyłam grupę wsparcia na facebooku “Z Miłości do Inności”. Każdego dnia przełamuję tabu, łamię stereotypy i przecieram ścieżki. Pokazuję na swoim przykładzie jak cudowni są innosprawni, ile mają światu do zaoferowania, ile można się od nich nauczyć jeśli przestaniemy się ich bać i zamienimy wrogość w ciekawość. Serce mi rośnie, kiedy widzę zagraniczne filmy, gdzie osoby niepełnosprawne uczą się, pracują, zakładają rodziny i funkcjonują w zwykłym środowisku, a społeczeństwo akceptuje je i wspiera darząc szacunkiem i zaufaniem. Nie dalej niż wczoraj dostałam komentarz do takiego filmu. Komentarz przepełniony żalem i goryczą, w którym autor pyta po co pokazuję zagraniczne, piękne filmy dające złudną nadzieję, zamiast zamieszczać polską rzeczywistość pełną rozpaczy, desperacji i beznadziei. A ja nadal wierzę w to, że już niedługo będzie to również polska rzeczywistość. Dlatego pokazuję swoim przykładem jak cieszyć się życiem z dzieckiem niepełnosprawnym, jak kochają dzieci adoptowane, jak można pokochać i zostać pokochanym przez nastolatka z trudną przeszłością. Promuję adopcję, oswajam niepełnosprawność, edukuję w zakresie rodzicielstwa zastępczego. Rozmawiam z młodzieżą, wspieram wychowanków domów dziecka. Pragnę założyć fundację wspierającą dzieci opuszczające te placówki. Marzę o tym, by domy dziecka zamienić na rodziny zastępcze, tak jak dzieje się w wielu innych krajach. Mam 45 lat, 4 dzieci, 2 ręce i tylko 24 godziny w każdej dobie. Czy zechce mi Pan pomóc? Z wyrazami szacunku, Agata Komorowska Matka" Agata Komorowska to samotna mama 4 dzieci, która na co dzień zmaga się nie tylko z niepełnosprawnością syna, ale z samotnym wychowywaniem swoich pociech oraz z depresją. Jej trudna codzienność sprawiła, że zdecydowała się na napisanie i wysłanie listu, który opublikowała także na swoim blogu. Autorka dostała już telefon z pytaniem, czy jej list może zostać przekazany do Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Trzymamy kciuki, aby ten wzruszający list nie pozostał bez odpowiedzi! polecamy
Miłość matczyna to chyba najsilniejszy rodzaj miłości na świecie. Wie o tym Jessica Johnson, która jest blogującą mamą czwórki dzieci. Kobieta zdecydowała się napisać do swoich pociech wzruszający list. Opisała w nim swoje uczucia, a także tłumaczy to, dlaczego czasami postępuje w taki, a nie inny sposób. W swoim liście Jessica przyznaje się do wielu popełnionych rodzicielskich błedów, a także obiecuje dzieciom to, że zawsze stanie za nimi murem. List matki do dziecka. Bardzo wzruszający "Drogi maluchu, Czasem budzę się o poranku i widzę, jak bardzo urosłeś przez noc. Twoja twarz jest bardziej zarysowana, oczy wydają się starsze. Część mnie jest zachwycona i uwielbia ten widok – wiem, że tak wiele jeszcze przed tobą. Inna część jest przerażona, bo czas upływa, a ja w żaden sposób nie mogę go spowolnić. Boję się, że coś mogło mi umknąć, że w jakiś sposób przegapiłam albo przespałam ten magiczny moment, w którym dorosłeś. Zastanawiam się, czy dałam ci wystarczająco dużo radości, czy dałam ci tego, czego potrzebowałeś? Czy twoje serce wciąż jest w jednym kawałku? Czy twoja dusza pozostała nieskalana? Nie zawsze jestem w tym dobra. Właściwie nie zawsze jestem taką mamą, jaką chciałabym być. Chcę być wspaniała. Wiem, że czasem taka jestem. A czasem nie. Czasem robię wszystko dobrze, czasem nie. Każdego dnia popełniam błędy. Czasem jestem ostra, choć powinnam być czuła. Czasem prawię kazania i rozkazuję, chociaż ty potrzebujesz mocnego uścisku. Czasem się tak bardzo mylę. Wiem o tym. Źle odczytuję twoje marudzenie – kiedy coś cię boli albo kiedy jesteś smutny, myślę, że jesteś niegrzeczny. Zdaję sobie z tego sprawę po czasie i obwiniam się, że nie zareagowałam inaczej. Różne rzeczy mi umykają. Kiedy jestem zmęczona. Kiedy jestem przerażona. Kiedy jestem zagubiona i nie wiem, co mam robić. Walczę z moimi własnymi demonami, które nie mają z tobą nic wspólnego. Czasem to wina izolacji, depresji, osamotnienia, nigdy twoja. Łatwo mówić o negatywnych rzeczach i nie zauważać pozytywnych, ale musisz wiedzieć, że jestem z ciebie niezwykle dumna. Kiedy patrzę na ciebie, widzę dobro. Jesteś moim najcenniejszym skarbem. Masz dobre i czyste serce. Jesteś uprzejmy i delikatny, jesteś żywiołowy i odważny. Jestem twoją najwierniejszą cheerleaderką i największą fanką. Mam nadzieję, że moje słabości czegoś cię nauczą. Mam nadzieję, że pewnego dnia, kiedy poczujesz to wszystko – zmęczenie, strach, zmieszanie, zakłopotanie – będziesz wiedział, jak sobie z tym poradzić. Modlę się, żeby twoje niedoskonałości nie przestraszyły cię tak, jak mnie przestraszyły moje. Modlę się, żebyś od nich nie uciekł, ale żebyś próbował z nimi walczyć, żebyś wstawał, kiedy upadniesz i próbował jeszcze raz. Nie wszystko idzie zawsze po naszej myśli i nie ma w tym nic złego. Jesteśmy zawodowymi popełniaczami błędów, też popełnisz ich mnóstwo. Naprawdę mnóstwo. Mimo tych błędów wierzę, że twoje światło nigdy nie przygaśnie. Jesteś moim skarbem, moim powodem. W ten poranek, kiedy zauważyłam, że znów urosłeś, chcę ci powiedzieć, że jesteś wspaniały. Ulepszasz każdy mój dzień – patrzenie na ciebie to ogromna inspiracja. Inspirujesz mnie, żebym dała z siebie wszystko to, co najlepsze. W naszej rodzinie popełnia się błędy, ale robimy wszystko, żeby zawsze być razem, żeby mocno się trzymać. Nigdy nie będę doskonała, ale zawsze będę twoja, zawsze będę po twojej stronie. Obiecuję. Kocham cię, Mama". Bycie rodzicem to jedno z najtrudniejszych życiowych zadań. Odpowiedzialność, która spływa na człowieka czasami potrafi być wyniszczająca. Nic dziwnego, że tak wielu rodzicow jest zmęczonych czy poirytowanych. Każdemu zdarza się popełniać błędy. Przypomnij sobie o… MĘŻCZYZNA PRZEZ 62 LATA UDAWAŁ, ŻE NIE SŁYSZY. TA OPOWIEŚĆ STAŁA SIĘ POPULARNA NA CAŁYM ŚWIECIE Jak informował portal Życie: KOBIETA MARZYŁA O ZAJŚCIU W CIĄŻE. PEWNEGO DNIA JEJ ŻYCIE ZMIENIŁO SIĘ O 180 STOPNI. WSZYSTKO ZA SPRAWĄ TEGO Portal Życie pisał również o… ODNALAZŁ PORTFEL WIELKIEJ GWIAZDY HOLLYWOOD PO PONAD 50 LATACH OD ZAGINIĘCIA. NIEWIARYGODNA HISTORIA
wzruszający list matki do syna